2019-09-08

Tomasz Zaród: Trzeba pozytywnie patrzeć na innych ludzi

0

Aktor dla TV4.PL o serialu „Miłość na zakręcie” i… pracy w warsztacie. Czy ciężko jest zapanować nad młodymi mechanikami? Tomasz Zaród o kulisach produkcji Czwórki. W jaki sposób Antoni pomaga prowadzącej firmę? Czy jego zdaniem kobiecie łatwo jest się odnaleźć w branży motoryzacyjnej?

- Kogo gra pan w produkcji Czwórki - „Miłość na zakręcie”?
- W serialu gram rolę Antoniego. To około sześćdziesięcioletni mężczyzna, dla którego świat warsztatu, to jedyne miejsce, gdzie dobrze funkcjonuje. To swoista idée fixe jego życia. Kiedy umiera Bogdan - właściciel Auto-Kawexu, Antoni staje przed koniecznością wzięcia na swoje barki dalszej egzystencji tego warsztatu, będącego jednocześnie miejscem pracy wielu ludzi. Dość szybko, z prawej ręki nieżyjącego Bogdana staje się prawą ręką Jowity. Stara się nią opiekować, wspierać i wprowadzać w trudne i zawiłe arkana sztuki prowadzenia warsztatu. To szorstki i męski świat, który Antoni stara się ocieplić w oczach nowej właścicielki.

- Czy Antoni jest przeciwieństwem pozostałych mechaników zatrudnionych w autocentrum? Pana postać nie widzi problemu w tym, że to kobieta będzie prowadzić firmę…
- Absolutnie. Właściwie cieszy się, że to jest kobieta, bo wprowadza lepszy klimat w warsztacie. Rzeczywistość w warsztacie przestaje być męska, brutalna i seksistowska.

- Pański bohater jest liderem w warsztacie?
- Podobno tak, chociaż z moimi kolegami jest ciężko. Są młodzi, wyrywni i łakomi życia. Swoją drogą grają ich świetni aktorzy.

- Jakie są relacje Antoniego z dziećmi Jowity? Ona sama, choć ma biologicznego tatę, widać, że czasem traktuje jak ojca szefa mechaników.
- Zapowiadało się, że te relacje będą bardziej ścisłe, choć nastąpi taki moment, że pan Antoni psychicznie zaangażuje się mocniej w osobiste sprawy Jowity Kaweckiej oraz jej córki i syna. Mężczyzna czuje się w jakimś sensie odpowiedzialny za osieroconą rodzinę.

- Co wyróżnia ten serial na tle innych?
- Najmocniejszą stroną „Miłości na zakręcie” są fajnie i głęboko określone relacje między ludźmi oraz wszelkie konsekwencje, które z nich wynikają. To z jednej strony podglądanie świata z położeniem nacisku na sfery pozytywnego patrzenia na drugiego człowieka. Bez zbytniego dydaktyzmu. Istotne jest to, że kiedy moja postać przeżywa jakiś kryzys, to scenariusz jest tak napisany, że natychmiast znajduje się mnóstwo osób, które chcą mnie wesprzeć. Nie spektakularnie pognębić bohatera, ale dodać sił, pomóc wyciągnąć się z problemów. To niezbyt często spotykane w dzisiejszych produkcjach.

Rozmawiał Michał Pogodowski

Zobacz także:
Kto jest kim w serialu „Miłość na zakręcie”

Komentarze
© TV4 2020