2020-09-12

Nawrócony przestępca: Tak naprawdę byłem cienki

0

Były bandyta i ksiądz-raper byli gośćmi programu „Wspaniali ludzie”. Co przeżywał były szef dolnośląskiego półświatka, jak wyszedł na prostą i odnalazł prawdę? Czy ewangelię można łączyć z hip-hopem? Na te pytania odpowiadali goście Mariusza Węgłowskiego w drugim odcinku programu.

Sebastian był postrachem okolic dolnośląskiej Sobótki, gdzie rządził lokalnym półświatkiem. Na jego widok ludzie modlili się i przechodzili na drugą stronę ulicy. Ciągnęła się za nim ponura legenda - chuligańskie wybryki, bójki, przemoc, alkohol, narkotyki, aż siedem odsiadek za kratami. Kiedy sięgnął dna i ostatni raz trafił do więzienia, nagle wydarzyło się coś, co odmieniło jego życie.

Przeżył coś dziwnego, a z jego ciałem zaczęły dziać się niewytłumaczalne rzeczy. Cierpiał, płakał, walił głową w ścianę, nie wiedział jak się przed tym bronić. Dziś mówi, że nosił w sobie ból, którego wcześniej nie dopuszczał do głosu i stoczył w duchu prawdziwą walkę. Zrozumiał, czym jest cierpienie, którego tyle razy przysparzał innym.

- Wiem, że to jest może dla kogoś śmieszne - mówi, opowiadając o niezwykłych przeżyciach i wizji, w które sam nie uwierzyłby, gdyby ich nie doświadczył. - Kiedyś myślałem sobie: „Ale jestem kosior!”, a tak naprawdę kiedyś byłem cieniasem - wyznaje ze łzami w oczach, a jego głos łamie się, kiedy przeprasza tych, których skrzywdził.

Widzowie mają również szansę poznać Jakuba Bartczaka - duszpasterza młodzieży w Sulistrowicach i rapera, który niegdyś tworzył pod pseudonimem Mane. Jak mówi, rap towarzyszy mu „od małolata z przerwą na seminarium”, a jego parafianie „są przyzwyczajeni, że z plebanii lecą hip-hopowe bity”. Żartuje, że zamieszkał obok cmentarza, bo pewnie biskup uznał, iż jego hałaśliwe sąsiedztwo będzie tam najmniej uciążliwe dla otoczenia. Tym, których szokuje widok księdza czującego się jak u siebie na koncertach i blokowiskach, odpowiada po prostu: „No sorry, jestem z tego świata” i z otwartym sercem wychodzi między ludzi.

W dzieciństwie stracił ojca, a później wypadkowi uległ jego dwudziestoletni brat, Michał. Kiedy chłopak przez siedem tygodni leżał w śpiączce, dla młodego Jakuba wszystko przestało mieć znaczenie - muzyka, koledzy, całe jego dotychczasowe życie. Założył się z Bogiem, że zmieni się na lepsze, jeśli brat wyzdrowieje, ale Michał zmarł. Wtedy stanął przed wyborem: pogrążyć się w ciemności czy zacząć naprawdę żyć. Jak odnalazł własną drogę i spełnione życie? Opowiadał o tym w drugim odcinku programu „Wspaniali ludzie” w Czwórce.

Wspaniali ludzie w sobotę o godz. 21:00 w Czwórce oraz w IPLA.TV

Komentarze
© TV4 2020